25 czerwca 2020, Sulęczyno – Kaszuby
Wjeżdżamy w leśną drogę. Pnie się ostro pod górę. Drzewa zahaczają o lusterka. Po chwili dostrzegamy Kasię, macha nam na powitanie. Jesteśmy na miejscu. Niewielka kolonia domków chyba z lat 70. Piękne, chociaż przecież sklecone “gospodarczą metodą” z tego, co było pod ręką. Idealnie realizują to, co określa się dziś jako adaptacja do zmiany klimatu – samowystarczalne, zeroemisyjne, śmieci musimy od razu pakować w torby, z którymi tu przyjechaliśmy. Wieczorem siedzimy przy stole i rozmawiamy o tym jak instytucje nie potrafią uporać się z transparencją swojej struktury. Jak praca kluczowych pracowników jest niewidzialna. Czuje się, że struktury i hierarchie, które dotychczas określały status dzieła sztuki jakoś ostatnio zerodowały i uległy rozmyciu i że oto mówią o tym sami artyści, doceniając rolę producentów, montażystów, ale przede wszystkim swoich partnerów społecznych – dostrzegają w nich współtwórców realizacji, które zaczną wkrótce uchodzić za DZIEŁA.